Od pewnego czasu miałam problem z napisaniem choćby zdania albo ułożeniem skrawka melodii. Szczęście w nieszczęściu – „wena” wróciła, gdy zachorowałam i spędziłam tydzień w łóżku z gorączką. To nie pierwszy raz! Od dawna doświadczam zwiększonej kreatywności w czasie choroby. Dlaczego tak się dzieje?

Co blokuje kreatywność i dlaczego choroba może ją odblokować?

Codziennie obowiązki, rutyny, pilne sprawy wymagające Twojej uwagi – to wszystko sprawia, że proces kreatywny jest utrudniony. Składa się on z 4 etapów (za Wikipedią):

  1. preparacja – polega na wykonaniu wstępnych czynności związanych z zebraniem potrzebnych danych oraz sformułowaniem problemu, który ma być rozwiązany,
  2. inkubacja – polega na samoistnym oraz nieświadomym dojrzewaniu czy wylęganiu się pomysłu w czasie przerwy od intencjonalnej pracy nad nim,
  3. iluminacja – jest to olśnienie związane jest z nagłym rozwiązaniem problemu w konsekwencji pojawienia się momentu wglądu,
  4. weryfikacja – polega na sprawdzeniu na ile przydatne okaże się wytworzone nowe rozwiązanie

Bez etapu przygotowawczego nie zaistnieją pozostałe. Nie będzie wielkiego olśnienia ani nawet przeciętnie dobrego pomysłu na piosenkę, jeśli nie ma kiedy preparować i inkubować. A codzienne życie nie pozostawia wiele przestrzeni na te czynności – zawsze jest coś ważniejszego, prawda? 😉

Choroba ma tę cudowną właściwość, że chwilowo wyciąga nas z tego wszystkiego, co zajmuje nam czas, ręce i umysł każdego dnia. Nie pracuję – nie jestem w stanie skupić uwagi. Nie wychodzę – nie mam siły i nie chcę nikogo zarazić. Nie zajmuję się obowiązkami domowymi – rozkoszuję się opieką, jaką roztaczają wokół mnie bliscy. Daję sobie czas i możliwość zdrowienia.

W tych okolicznościach zawieszenia wszelkiej aktywności w tle coś się rozgrywa. To inkubacja – proces kreatywny mógł się wznowić! Wszystko, co mimochodem zbierałam w głowie i w notesie w ostatnich tygodniach, ma wreszcie czas się rozwinąć i objawić jako pomysł gotowy do realizacji.

W ten sposób przy okazji covida napisałam piosenkę. Jestem teraz w fazie weryfikacji i wygląda na to, że ten utwór przejdzie ją pozytywnie 🙂

Nie czekaj, aż zachorujesz. Twórz sobie warunki do inkubacji pomysłu

Nie musisz czekać na chorobę, żeby wreszcie wymyślić coś nowego albo doprowadzić swój rozpoczęty proces kreatywny do końca. Twórz sobie warunki, w których mogą zadziać się wszystkie jego etapy, a zwłaszcza te mniej spektakularne – preparacja i inkubacja. O ile preparacja to wynik świadomego działania, o tyle inkubacja dzieje się samoistnie, nieświadomie i – co ważne! – w przerwie od świadomej pracy nad piosenką czy inną ideą. Oto jak możesz wesprzeć swoją inkubację pomysłów bez czekania, aż życie Cię unieruchomi:

Daj sobie przestrzeń na bezczynność

To nie lenistwo – to warunek. Kiedy pozwalasz sobie po prostu „być”, umysł ma szansę poskładać klocki, które wcześniej tylko gromadził. Spacer bez telefonu, patrzenie przez okno czy nawet bezwstydne gapienie się w sufit – to chwile, w których pomysł może „sam do Ciebie przyjść” – a tak naprawdę wykluć się z tego, co zgromadziłeś. Nie oczekuj jednak takiego rezultatu. Może się to wydarzyć, a może nie. Jeśli nie – w porządku. Przynajmniej odpocząłeś! To też część procesu.

Zmieniaj aktywności

Gdy utkniesz, spróbuj robić coś zupełnie innego: posprzątaj biurko, ugotuj coś nowego, pobiegaj, zadzwoń do przyjaciela. Oderwanie się od głównego zadania działa jak reset – i nagle rozwiązanie pojawia się „znikąd”.

Nie zapominaj o preparacji! Zbieraj i notuj

Inkubacja nie dzieje się w próżni – najpierw musisz mieć materiał, z którego powstanie pomysł. Notuj inspiracje, obserwacje, fragmenty dialogów, obrazy, które Cię poruszają. Potem Twoja podświadomość zacznie je łączyć w całość.

Zadbaj o rytuały regeneracji

Sen, cisza, odpoczynek – to nie luksus, tylko warunek twórczego myślenia. Niewyspany, przepracowany umysł nie ma szans inkubować, bo całe siły idą na przetrwanie dnia. Zapewnij sobie czas w ciągu dnia, w którym możesz znaleźć chwilę wytchnienia.

Ufaj procesowi

Czasem wydaje się, że „nic się nie dzieje”, a to właśnie wtedy wewnętrznie dojrzewa najlepszy pomysł. Zaufaj, że Twoja kreatywność działa, nawet kiedy jej nie widzisz.

A Ty jakie masz sposoby na to, aby pomysły zaczęły się wykluwać? Doświadczyłaś przypływu „weny” w chorobie? Daj znać!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *